„Nigdy nie będzie to podatek od majątku” – Giorgia Meloni broni bogatych i ostro krytykuje propozycję CGIL.

Propozycja CGIL
„Nigdy, dopóki rządzi prawica” – grzmi Giorgia. W ten sposób unika manewru pro-bogatowego. Ale lewica pozostaje nieśmiała. A Conte odrzuca Landiniego.

We Włoszech nie ma słowa trudniejszego do wymówienia niż „podatek od majątku”. Nie chodzi tu o zastrzeżenia natury technicznej, co mogłoby być uzasadnione, ponieważ w Hiszpanii podatek od majątku podobny do tego proponowanego przez Landiniego generował dochody znacznie niższe niż 26 miliardów euro szacowane przez sekretarza CGIL. Konieczne może być zatem lepsze ukierunkowanie celu i przebudowanie instrumentu. Problem jednak nie istnieje, ponieważ celem nadal byłoby opodatkowanie najbogatszych , a to właśnie – z ideologicznego dogmatyzmu, a nie z konkretnych wątpliwości – jest uważane za bluźnierstwo. Nie tylko przez prawicowy rząd, ale przez cały establishment.
Giorgia Meloni i minister gospodarki Giorgetti prowadzą więc kontratak, przekonane, że słowo „podatek” ukłuje większość Włochów, nie tylko superbogatych, i będą mu się sprzeciwiać. Premier czyni ze swojego sprzeciwu wobec podatku od majątku flagę, którą można dumnie machać: „Dopóki rządzi prawica, nigdy nie będzie on istniał”. Minister gra na obawach klasy średniej, a nawet niższej klasy średniej: „ W budżecie staraliśmy się pomóc nie bogatym, a klasie średniej. Każdy, kto zarabia 2000 euro netto, nie jest bogaty. Zmasakrowali nas, ale mamy rację”. Te słowa ujawniają trudną sytuację rządu, po tym jak wszystkie instytucje ekonomiczne uznały budżet za niesprawiedliwy i, co więcej, zbagatelizowały propozycję Landiniego dotyczącą podatku od majątku dla najbogatszego 1%. Jednak to niemal naturalne, że prawica uważa podatek od majątku za słowo i propozycję, które powinny zostać zakazane. Zwłaszcza że prawica, choć niegdyś skrywała się za zasłoną społeczną, dawno już ją zrzuciła. Ale jeśli opozycja również przyjmuje podobny ton, a przynajmniej unika głosu w sprawie tej przeklętej propozycji, sytuacja wygląda inaczej. W rzeczywistości to właśnie niechęć, a przynajmniej nieśmiałość lewicy, w porównaniu z dogmatyczną śmiałością prawicy, tworzy powszechne błędne przekonanie, które pozwala premierowi odrzucić prawo podyktowane zdrowym rozsądkiem, jak dotąd nie płacąc za to żadnej ceny w postaci konsensusu.
Conte wyróżnia się pod tym względem: „ Meloni chciała napisać artykuł o podatku od majątku. Powinna zrezygnować. Dla nas podatek od majątku nie jest w porządku obrad; to rząd jest odpowiedzialny za zarządzanie podatkami. Nie odwracajmy uwagi obywateli od prawdziwych problemów”. Elly Schlein jest mniej stanowcza. Nie sprzeciwia się propozycji Landiniego , ale nawet o niej nie wspomina. Twierdzi, że „ Meloni jest po stronie bogatych ”, ale jednocześnie wskazuje palcem na „obciążenie podatkowe, które wzrosło do 42%”. Boccia również unika tematu, o którym się nie mówi: „Meloni wprowadziła jedynie podatek od majątku: to podatek od niesprawiedliwości społecznej”. Renzi staje się stanowczy: „Mówienie o podatku od majątku to kolejna samobójcza bramka lewicy. Meloni, po podniesieniu podatków do 42,8%, wychodzi z ukrycia i przechodzi do ofensywy, mówiąc „nie” podatkowi od majątku”.
Landini podkreśla: „ Sprzeciw wobec podatku od majątku to wybór polityczny: oznacza to uprzywilejowanie 500 000 bogatych ludzi kosztem 40 milionów podatników”. Prawda jest jednak taka, że sekretarz CGIL pozostaje w izolacji, nie dlatego, że cała szersza koalicja się z nim nie zgadza, być może z wyjątkiem Contego , który nieustannie musi podkreślać swój dystans do lewicy. Chodzi raczej o obawę, że argument ten okaże się kontrproduktywny, że przestraszy wyborców – nie tylko tych bogatych, ale także tych, którzy mogliby wiele zyskać na podatku od dużych fortun – i że zirytuje media i ich felietonistów.
W ten sposób powtarza się scenariusz, który obserwowaliśmy wielokrotnie w ostatnich dekadach, choć w łagodniejszej formie. Obawiając się niezadowolenia części elektoratu, centrolewica albo podąża za swoimi przeciwnikami na ich własnym terytorium, ponieważ wielu z nich domaga się kolejnego głosu w kwestii bezpieczeństwa, albo unika zbyt otwartego i jednoznacznego opowiadania się po którejś ze stron. Jest to jednak strategia, która nigdy nie przyniosła rezultatów przez dekady i jest przeciwieństwem kierunku, w którym sekretarz Partii Demokratycznej próbuje pokierować swoją partią. Porzucenie tej propozycji byłoby fatalnym pomysłem dla lewicy.
l'Unità



